poniedziałek, 4 listopada 2013

Nie ma tego złego...

...co by na dobre nie wyszło :)

Tak też było i w tej sytuacji. Podczas ostatniej sesji Milki z Viki w nowych sukienkach urwałam Milce sznurek do zmiany oczu. Milka wybałuszyła oczy z przerażeniem, a ja z jeszcze większym zamamrałam pod nosem...No cóż ponieważ ja lakom to mogę tylko coś uszyć, albo zrobić na drutach, ewentualnie jakiś mebelek wytworzyć więc Milka musiała wybrać się na operację przywracająca mnogość spojrzenia oczywiście do naszej nieocenionej pani doktor Malkamy :)
Kasia zdolna dziewczyna przywróciła Mili możliwość patrzenia na świat w różnych kolorach, ale przy okazji wizyty pozbyłyśmy się pomarańczowych tęczówek na nowiutkie bursztynowo-brazowe namalowane prze zdolną Kasieńkę. Kasiu bardzo Ci dziękujemy za pomoc i prezentujemy nowe i jakże piękne oczka Milki Twojego pędzla :))) Pasują idealnie Emilce :)









Dziękujemy za uwagę i pozdrawiamy serdecznie :)

6 komentarzy:

  1. pięknie wygląda :-) pasują jej idealnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie wygląda :) dobrze, że jest już w domu :))
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Bursztynek, bursztynek... Znalazłam go na plaży..."

    Bardzo jej pasują te oczka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. te chipy są niesamowite jeszcze bardziej ją "ożywiły" ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, pięknie wygląda z tymi nowymi oczętami :) Jak to nawet jeden detal potrafi zmienić wygląd...
    Pozdrawiam ciepło :-)

    OdpowiedzUsuń